wtorek, 31 maja 2016

#9 "Miasto krwi" Kamil Dziadkiewicz


Tytuł: Miasto krwi
Autor: Kamil Dziadkiewicz
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 336

"Każdy dokonuje określonych wyborów, a to, jak one wyglądają, zależy od zbiegów okoliczności. Jesteśmy w końcu istotami myślącymi. Decydujemy o sobie. Mamy pragnienia i emocje. Postępujemy zgodnie z własnym sumieniem, które ma zostać później osądzone."


XVII w., miasto Hyruf. Mulgih, bohater, a zarazem narrator powieści, zabija swego ojca, pozorując samobójstwo. Co popchnęło go, do tak bestialskiego czynu? 


Otóż Mulgih, mści się w ten sposób na ojcu pijaku, który znęcał się nad nim i jego matką. Mężczyzna, który od dzieciństwa zmagał się z oszpeconą przez kalectwo twarzą, tym czynem, oszpeca również swoją duszę. Nie zauważa, że ktoś był świadkiem całego zdarzenia. Szantażowany, przyłącza się do grupy przestępców, kierowanej przez Garlona. Szybko zyskuje złą sławę, doskonałego mordercy. To pierwszy raz, gdy Mulgih nie mógł zdecydować o swoim losie. Wkrótce, został zmuszony do małżeństwa z lokalną prostytutką oraz opieki nad jej synem. 

W Hyruf, rozpoczyna się burzliwy okres walk, na tle religijnym. Reformatorzy chcą odebrać władzę duchownym, obnażyć ich obłudę i zmienić życie mieszkańców na lepsze. Garlon, sympatyzujący z duchowieństwem, opuszcza Hyruf. Mulgih wreszcie może odetchnąć z ulgą, jednak chwila jego wolności trwa zbyt krótko. W szeregi reformatorów werbuje go Jaslag, który nie cofnie się przed niczym, aby osiągnąć swoje cele. Mulgih znów nie może się przeciwstawić, bo tym razem ryzykuje życiem swojej rodziny. Wkrótce, staje się jednym z czołowych przedstawicieli przeciwników Kościoła. Jak potoczą się jego losy? Która ze stron sporu zwycięży? Zachęcam do przeczytania. 




"Miasto krwi" to debiut Kamila Dziadkiewicza. Debiut jak najbardziej udany. Autor popisał się wielką wyobraźnią. Gatunek, to prawdziwy misz-masz, ale dzięki temu, większość czytelników będzie usatysfakcjonowanych. W powieści odnajdujemy elementy fantastyki, kryminału i historii. Bałam się fantastyki, bo to nie do końca mój gatunek, ale Pan Dziadkiewicz, umiejętnie balansując między wszystkimi, znalazł złoty środek . Miałam wrażenie, że czytam o wydarzeniach, które rzeczywiście miały miejsce w przeszłości. Do tego wspaniałe opisy - nie przesadzone, ale mocno pobudzające wyobraźnię. Średniowieczne uliczki, obraz ówczesnego społeczeństwa, walka między kościołem a reformatorami, dla miłośników historii - istna gratka. 

Kilka słów o bohaterze. Można by pomyśleć, że Mulgih to zła postać. W końcu ojcobójca i przestępca. Jednak od początku, mimo jego postępków, nie postrzegałam go w takich kategoriach, a wręcz czułam do niego sympatię. Zapominałam również o jego ułomności. Los stawiał przed nim trudne wyzwania, a jedna decyzja zaważyła na całym jego życiu. Został zauważony przez nieodpowiednich ludzi, nie potrafił się przeciwstawić. Byłam trochę zawiedziona, że nie pokazał pazura. Wysoko postawiony w hierarchii przestępców, a jednak zawsze ktoś miał nad nim kontrolę. Mam nadzieję, że chwyci za ster, w kontynuacji powieści. 

Wspomnę jeszcze o doskonałym stylu i bogatym słowniku Pana Dziadkiewicza. Istny majstersztyk! Autor doskonale wie, jak wykorzystać swoje rzemiosło. 

Nie rozpisując się ponad miarę, dodam tylko: przeczytajcie! Czasem warto zajrzeć na nasze polskie podwórko, aby odkryć wartościowych pisarzy i  perełki literackie.  Do takich, niewątpliwie, mogę zaliczyć "Miasto krwi". 

Książkę wygrałam w konkursie, organizowanym na profilu instagramowym Pana Dziadkiewicza. Było warto, dziękuję :) 

Ocena: 9/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz