wtorek, 12 września 2017

#50 "Siostrzyczki" Michael Palmer



Christine Beall jest pielęgniarką w Boston Hospital. Pomaganie ludziom jest jej powołaniem, a w wykonywaną pracę wkłada całe serce. Każdy z pacjentów staje się jej bliski. Christine tak bardzo przejmuje los podopiecznych, że postanawia dołączyć do tajemnego Stowarzyszenia Sióstr Życia, które pomagają cierpiącym pacjentom odejść z godnością z tego świata. Stosowane przez stowarzyszenie metody są szybkie, bezbolesne, a przede wszystkim trudno wykrywalne. Do czasu... 

David Shelton jest młodym, ale zdolnym i doświadczonym chirurgiem. Kiedy kilka lat temu w wypadku zginęły jego żona i córka, David poddał się rozpaczy i nałogowi. Teraz otrzeźwiał, a praca w szpitalu nadaje cel jego życiu. I choć starannie opiekuje się swoimi pacjentami, to jedna z jego pacjentek umiera. Zdarza się najlepszym lekarzom, jednak w tym przypadku odkryto morderstwo. David zostaje oskarżony o zabójstwo. Czy uda mu się rozwiązać zagadkę tajemniczego stworzenia i poznać prawdziwe sprawczynie?




Lubię thrillery medyczne. Czytałam kilka Gerritsen, czy Błażeja Przygodzkiego. Teraz do tej grupy dołączył Michael Palmer. Czy jestem oczarowana? Średnio.

Według mnie, o wiele ciekawsze fabularnie są thrillery Tess, również pod względem ciekawostek i wiedzy medycznej. Ale książka "Siostrzyczki" również ma swoje plusy, o których niżej.

Pierwszy plus za nietuzinkowy pomysł powołania Stowarzyszenia Sióstr Życia. Prawo do eutanazji jest aktualnym i palącym tematem. Każdy czytelnik ma swoje zdanie na ten temat, jednych przekonają ideały "siostrzyczek", inni będą ich przeciwnikami. 

Obok eutanazji, Palmer porusza kwestię pracy wykonywanej przez lekarzy i pielęgniarki oraz jej konsekwencji. Pracy, która jest trudna i obciążająca psychicznie. Personel medyczny nie jest w końcu robotami. Wielu z nich, początkowo czujących "misję" i z pasją wykonujących swoją pracę, później daje się ponieść rutynie, bezradności. Ale są i tacy, u których pacjent jest zawsze na pierwszym miejscu. 

Minus za bohaterów, którzy są trochę nijacy. Ani nie da się ich bardzo polubić i zapamiętać, ani czuć do nich niechęci. 

Na zakończenie też nie było fajerwerków, ale czyta się płynnie, choć momentami potrafi nużyć.  Książka ze średniej półki, ale postanowiłam dać jeszcze szansę Palmerowi, choć mistrzem thrillera medycznego go nie nazwę. Mam nadzieję, że inne jego pozycje bardziej do mnie trafią.


Ocena: 3/5



Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu



2 komentarze:

  1. Faktycznie brak charakternych bohaterów to duży problem. Nie jestem pewna, czy w ogóle ta książka jest dla mnie odpowiednia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jedno jest pewne - jeśli nie spróbujesz, to się nie przekonasz! :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń