Tytuł: Inferno
Autor: Dan Brown
Wydawnictwo: Sonia Draga
Liczba stron: 688
"Najmroczniejsze czeluście piekieł zarezerwowane są dla tych, którzy zdecydowali się na neutralność w dobie kryzysu moralnego"
"Człowiek musi przejść przez piekło, aby trafić do raju"
Robert Langdon znów w akcji. Tym razem w zabytkowej Florencji, z kolejną piękną partnerką u boku (chyba nikogo to nie dziwi).
Robert Langdon jest znakomitym amerykańskim profesorem. Może być Wam znany z książek, czy filmów "Kod Leonarda da Vinci" oraz "Anioły i demony". Langdon budzi się w szpitalu. Nie wie gdzie jest i co działo się przez ostatnie dwa dni. Zanim zdążył cokolwiek sobie przypomnieć, strzela do niego kobieta z irokezem. W tym miejscu zaczyna się wielka ucieczka, trwająca przez większość stronic książki. Pomaga mu lekarka, piękna Sienna.
Profesor znajduje w kieszeni dziwny przedmiot, emitujący obraz "Mapa Piekieł" Botticelliego. Próbuje dowiedzieć się, co oznacza zmieniony obraz i dlaczego znalazł się w jego posiadaniu. Przez amnezję jest zdezorientowany i zagubiony. Oprócz tajemniczej kobiety, szukają go służby specjalne. Krok po kroku dochodzi do prawdy. Prawdy okrutnej i przerażającej. Pewien geniusz-naukowiec twierdzi, że ludzkość rozmnaża się w zbyt szybkim tempie, co grozi prawdziwym piekłem na ziemi. Chce powstrzymać tę tendencję, jednak jego metody i środki nie spodobałyby się żadnemu z nas. Na barkach Roberta Langdona znów spoczywa odpowiedzialność za cały świat. Czy uda mu się powstrzymać nieuniknione?
To już chyba 5 książka Dana Browna, którą przeczytałam. Muszę stwierdzić, że już nie robi na mnie takiego wrażenia, jak kiedyś. Może dlatego, że poprzednie czytałam ok. 10 lat temu, a może dlatego, że już doznałam pewnego rodzaju przesytu Langdonem i jego przygodami.
Zacznę od minusów. Kto zna perypetie Langdona, ten wie, że zawsze wychodzi z opresji obronną ręką. Mało tego - zna wszystkie dzieła literackie, malarskie, tajemne przejścia w każdym zabytkowym budynku świata. Po Florencji porusza się jak ryba w wodzie, udaje mu się uciec przed całą armią i zawsze znajduje odpowiedź - cały Robert :) Człowiek orkiestra. Niby profesor od symboli, a zna się na wszystkim i każdy wzywa go do ratowania planety. Zawsze ucieka, zawsze. Żadna kula się go nie ima - szczęściarz, czy superbohater?
Nagadałam na Langdona, więc kolej na dalsze narzekania. Książki Browna nauczyły mnie podejrzewania każdego, zwłaszcza tych, których nie mamy prawa podejrzewać. Na początku frajda, ale przy kolejnych książkach można się łatwo domyślić.
Przejdę do plusów. Brown ma bardzo dużą wyobraźnię i niesamowite pomysły. Jak zwykle popisał się ogromnymi horyzontami i wiedzą. Myślę, że do książki przygotowuje się bardzo długo i skrupulatnie. W "Inferno" wplatał wątki medyczne. Odniesienia do znanych dzieł (tutaj "Boska komedia" Dantego) i obrazów ("Mapa Piekieł" Botticeliego) są prawdziwym majstersztykiem. Brown jest w tym mistrzem. Oczywiście, nagina rzeczywistość do potrzeb fikcji literackiej i interpretuje w sposób często fantastyczny, ale robi to tak, że czytelnik jest w stanie w to uwierzyć.
Czytając jego książki możemy wzbogacić się kulturowo i naukowo. Bardzo dokładnie przedstawia włoskie miasta i ich zabytki. Tym razem padło na Florencję (czyta się jeszcze lepiej, jeżeli ktoś widział na własne oczy).
Styl Browna jest lekki, akcja nigdy nie zwalnia tempa, przez co książkę dosłownie połyka się w dwa wieczory.
Niższa ocena za to, że spodziewałam się czegoś więcej. Sam pomysł, jak zwykle, dobrze przemyślany, odwołania do Dantego na duży plus. Oryginalność i apokaliptyczne wizje są zaletami twórczości Browna. Ale jest "ale". Przestały mnie bawić spektakularne ucieczki, wiedza na poziomie geniuszu, bo mam wrażenie, jakbym czytała o bohaterach z komiksów Marvela (choć im zdarza się oberwać).
Robercie, wybacz. Tym razem nie będzie zachwytów.
Ocena: 6/10
Zgodzę się, że po pewnym czasie można poczuć przesyt, jednak wracając do Browna stopniowo, jest się w stanie pokochać każdą z jego książek. Tak przynajmniej było w moim przypadku :) z niecierpliwością czekam na jego kolejną książkę!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
www.the-books-in-the-rye.blogspot.com
Kiedyś się nim zachwycałam, teraz niestety troszkę mniej. Chociaż wolę książkę od filmu (zupełnie żałuję, że obejrzałam). Cieszę się, że Ciebie dalej pochłaniają jego książki! :) Pozdrawiam
UsuńBrown...mogłabym napisać esej o beznadziejności jego zdań i dziurach w wiedzy z historii sztuki. I choć nie potrafiłabym poświęcić kilku godzin na czytanie powieści Dana Browna, to i tak z większością się zapoznałam. Bowiem jako audiobooki do słuchania podczas prac domowych, sprawdzają się całkiem nieźle. Wtedy jestem na tyle zajęta, żeby nie zwracać uwagi na błędy i na tyle zainteresowana, żeby dać się wciągnąć fabule.
OdpowiedzUsuńDobry pomysł :D Chociaż podczas słuchania audiobooków często się wyłączam. I w tym miejscu cieszę się (a może nie?), że nie jestem specjalistką w dziedzinie historii sztuki, bo szalałabym z irytacji, jak Ty :) Znam ten ból w przypadku książek z aspektami prawniczymi. Pozdrawiam!
UsuńZrobiłam to. Najpierw pooglądałam film. I muszę przyznać, że był średni :) Jednak dla porównania na pewno wkrótce sięgnę po książkę :)
OdpowiedzUsuńJustyna z livingbooksx.blogspot.com
Również obejrzałam film. Różnił się od książki, niestety na niekorzyść :(
UsuńChciałabym się przekonać jak ta książka na mnie wpłynie. Filmu nie oglądałam, więć mam świetną okazję.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam na świąteczny konkurs, do wygrania moja książka, każdy ma szansę :) http://polecam-goodbook.blogspot.com/2016/12/swiateczny-konkurs-wygraj-365-dni.html
Niestety spóźniłam się na konkurs :( Może następnym razem :) Pozdrawiam!
Usuń