czwartek, 20 lipca 2017

#45 "Całe życie" Robert Seethaler


Tytuł: Całe życie
Autor: Robert Seethaler
Wydawnictwo: Otwarte
Data premiery: 24 maja 2017 r.
Liczba stron: 184


"Blizny są jak lata, uważał, nawarstwiają się na sobie i dopiero wszystkie tworzą człowieka."



Andreas Egger całe życie spędził w górach. Tam się urodził, żył i umarł. Historia jego życia jest bardzo prosta, bo całe jego życie takie było. Gdy umarli mu rodzice trafił do jedynego żyjącego krewnego, który spowodował jego kalectwo. Andreas kulał, jednak mimo swojej ułomności był bardzo pracowitym i szanowanym człowiekiem. Na przestrzeni lat budował pierwszy wyciąg linowy w swoim miasteczku, ożenił się, wyruszył na wojnę. Gdy ponownie zadomowił się w górach nic nie było takie jak kiedyś. Rozwijająca się turystyka odcisnęła swoje piętno na przyrodzie. Zastał obcy krajobraz, z tłumem turystów, którzy nie potrafili chodzić po górach. A góry bywają niebezpieczne. 







Pierwszy raz miałam problem z opisaniem fabuły książki. Żył sobie człowiek, swoim "normalnym", spokojnym życiem, pełnym wzlotów i upadków. Czy fabuła jest nadzwyczajna? Nie. 

Dawno nie spotkałam się z tak prostą, krótką, a zarazem tak przejmującą książką. Książką piękną w swej prostocie. Niby nic w niej szczególnego. Niewydumana akcja, bohater to szary, prosty człowiek, którego doświadcza życie, a morał - właśnie morał wydaje się być prawdziwą perełką. Każdy wyciągnie swój. Jedni będą podziwiać Andreasa za jego pracowitość, oddanie, prostolinijność. Inni, stwierdzą, że nie szedł z duchem czasu, nie dostosował się, a jego los był tym, na co zasłużył. Owszem, Andreas celowo wybrał góry i swoje życie. Szczęście odnalazł w przyziemnych rzeczach, kochał przyrodę, nie skarżył się na swój los, był wdzięczny za to, co miał. 
W dzisiejszym świecie pędzimy za karierą, pieniędzmi, wiecznie zabiegani, ciągle nieobecni. Andreas obserwował pędzące zmiany w otaczającym go świecie, jednak nie dał się zdominować. Życie go nie oszczędzało, przeżył je skromnie. 

Z jednej strony dostrzegałam piękno prostoty życiowej i czułam pewien sentyment śledząc losy Andreasa, gdyż wyobrażałam sobie, że tak musiało wyglądać życie naszych przodków. Z drugiej jednak strony pozostało poczucie zawodu, bo Andreas nie pozostawił po sobie niczego na ziemi, niczego nie osiągnął.

Kto jest szczęśliwszy? 

Turyści z wioski, którzy robią sobie chwilową przerwę od zabiegania o pieniądze?

czy

Andreas, którego cieszą przyziemne rzeczy, a jego jedyną podróżą była wyprawa na wojnę?


"Gdzie byłaś tak długo? - zawołał. - Jest tyle do opowiadania. Marie, nie uwierzysz! Całe długie życie!
Nie odwróciła się. Nie odpowiedziała."

Ocena:4/5



2 komentarze:

  1. Niestety nie czuję tego klimatu w ogóle, nie tym razem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozumiem, nie każdego urzeknie literatura tego typu :) Choć zgarnęła sporo nagród. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń