środa, 22 lutego 2017

#34 "Araf" Elif Shafak


Tytuł: Araf
Autor: Elif Shafak
Wydawnictwo: Znak
Liczba stron: 416
Egzemplarz recenzencki


"Kto jest prawdziwie obcy - ten, kto mieszka za granicą i wie, że jego prawdziwy dom znajduje się gdzie indziej, czy ten, kto wiedzie żywot obcego we własnym kraju i nie ma swojego miejsca na ziemi?"



Tak trafne i ciekawe pytanie sprawia, że pokuszę się o kilka osobistych refleksji związanych z książką. Bo "Araf" pełen jest rozmyślań, poszukiwania swojego miejsca na ziemi, tożsamości, drogi życiowej, przyjaciół, miłości, a przede wszystkim samego siebie. 


W "Arafie" poznajemy historię kilkorga młodych ludzi. Ludzi z innych krajów, kultur, diametralnie różnych. A jednak połączyła ich przyjaźń. Jak to możliwe? Podobno przeciwieństwa się przyciągają - tak było i w tym przypadku.

Pokrótce przedstawię bohaterów:

1. Abed - Marokańczyk, praktykujący muzułmanin, w Ameryce studiuje biotechnologię, w kraju zostawił matkę i narzeczoną. Z jednej strony wierzy w zabobony, czerpie z mądrości ludowych, choć z drugiej, to rozsądny mężczyzna. 

2. Omer - pochodzi z Turcji, maruda, kobieciarz, żaden nałóg nie jest mu obcy, jednak zaczekaj z ocenianiem jego osoby, gdyż zmienia się o 360 stopni. Niepraktykujący muzułmanin.

3. Piyu - Hiszpan, w sumie mało o nim wiemy, oprócz tego, że jest pedantem i sympatyczny z niego człowiek. Jak się okazuje on sam jeszcze mniej wie o swojej narzeczonej. Katolik.

4. Alegre - Meksykanka, wychowywana przez kilka ciotek, które odgrywają ważną rolę w jej życiu. Bulimiczka, która kocha gotować, narzeczona Piyu. Katoliczka.

5. Gail - (a właściwie Sarpanitu) początkowo nieśmiała dziewczyna z zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnymi, atakami paniki, fobiami społecznymi. Z czasem stała się silna, niezależna i ekscentryczna. Żydówka. Naśmiewa się ze wszystkich religii, natomiast sama wyznaje różne filozofie, przywiązuje wagę do talizmanów i symboli religijnych.

Brzmi zwariowanie? Nie trudno się domyślić, co może wyniknąć z połączenia takiej mieszanki charakterów i osobowości.  Żyją ze sobą, ale nie wszystko o sobie wiedzą. Każdy próbuje odnaleźć się w otaczającym go świecie, a radzą sobie z tym na swój sposób. 

Łączy ich jedno - każdy z nich poszukuje swojego prawdziwego "ja", próbuje odnaleźć się w wielkim świecie i zrealizować swój american dream. Czy z dala od domu, i rodziny będą potrafili zachować swoją tożsamość narodową? Czy może ulegną zamerykanizowaniu?


W książce uwidaczniają się dwa aspekty: kwestia tożsamości narodowej/kulturowej, ale i problem tożsamości osobistej: kim jestem? Elif Shafak dotyka ważnych problemów współczesnego świata. 
Społeczeństwo narzuca nam różne role: dobrego obywatela, chrześcijanina, ucznia, rodzica. A co gdybyśmy wyłamali się z tych okowów? Postąpili w zgodzie ze sobą, odkryli swoją drogę, mimo oporów stawili czoło i zyskali najcenniejsza wartość: wolność? Bohaterowie zbuntowali się przeciwko narzuconym im rolom, mimo że wymagano od nich: religijności, określonej orientacji seksualnej, wykształcenia, małżeństwa, rodzicielstwa, powrotu do domu. Choć wygodniej iść utartymi ścieżkami. Przecież i nasi rodzice wyobrażają sobie dla nas wyśnione życie, niekoniecznie zgodne z naszymi oczekiwaniami.  Zapewne bohaterom było łatwiej odnaleźć swoją tożsamość w tolerancyjnej Ameryce.
Czy poznali siebie? Czy potrafią spojrzeć w lustro i powiedzieć: tak, wiem kim jestem? Czy to, gdzie się urodziliśmy, jakiego jesteśmy pochodzenia, wyznania powinno definiować kim powinniśmy być? Rozdarcie, jakiemu stawiali czoła bohaterowie, najlepiej oddaje fragment:


"Relacje Alegre z todas las tias przypominały kształtem yin i yang, tylko tym razem czarna połowa, odpowiednik yin głosiła: Nie jesteś taka ja my, powinnaś mieć lepszą przyszłość, biała połowa zastępująca yang twierdziła zaś: Nie jesteś taka jak oni, nie zapominaj, że jesteś jedną z nas, nie zapominaj o swoich korzeniach. (...) Ostatecznie połowę czasu usiłowała przekonać las tias, że nie mogą od niej oczekiwać podobieństwa, bo zasadniczo się od nich różni, a drugą połowę spędzała na tłumaczeniu im, że nie mogą się po niej spodziewać inności, bo zasadniczo są do siebie podobne."

Na koniec osobista dygresja. Pewnie niektórym z Was zdarzyło się być dłużej poza granicami kraju. Nie mam na myśli wakacji, ale dłuższe przebywanie w związku z pracą, nauką. Daje się wtedy odczuć swoiste rozdwojenie - zarazem tęsknotę za krajem jak i zachwycenie się nowym. Jednak ciągle pozostaje poczucie przynależności, dlatego często grupy narodowe trzymają się razem. Jedni decydują się zostać, inni wracają, gdyż nie mogą żyć z dala od ojczystego kraju.  W książce obserwujemy grupę "multi-kulti". Czytając, wspominałam mój pobyt w Hiszpanii w ramach programu Erasmus, gdzie żyłam wśród osób z kilkunastu krajów z całego świata. To bardzo wartościowe doświadczenie. 

Warto być otwartym na świat i różnorodność ludzi. Elif Shafak otwiera dla nas jedno z takich okien. Jednak uprzedzam, książka nie kończy się happy endem. 


Ocena: 7/10











Dziękuję Wydawnictwu Znak

2 komentarze:

  1. Uwielbiam takie powieści, które mogą skłonić czytelnika do refleksji. Sam temat tożsamości jest nie tyle ciekawy, co bardzo ważny, dlatego chętnie zapoznam się z tą historią. Pozdrawiam serdecznie!
    Osobliwe Delirium

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zwykle piękne zdjęcia ;) a co do książki to hmmm... może kiedyś się skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń