Tytuł: Kasacja
Autor: Remigiusz Mróz
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 496
W tym miejscu powinien być cytat, ale go nie będzie. Najlepsze teksty Pani Chyłki nie nadają się do publicznego cytowania, bez zastosowania wielu gwiazdek :)
Kilka słów o fabule. Aplikant adwokacki, Kordian Oryński, staje przed wielką szansą. Rozpoczyna aplikację w renomowanej Kancelarii Żelazny&McWay. Jego patronką zostaje charyzmatyczna mecenas Joanna Chyłka. Kordian, już na początku kariery, ma ogromne szczęście pomagać w głośnej sprawie o morderstwo.
Piotr Langer zostaje oskarżony o brutalne zamordowanie dwóch osób, z których ciałami spędził 10 dni we własnym mieszkaniu. Wina wydaje się oczywista, a ojciec oskarżonego, bogaty biznesmen, chce jak najszybciej zakończyć sprawę i zamknąć syna w więzieniu. Langer nie chce składać zeznań i nie przyznaje się do winy. Sprawa śmierdzi na kilometr. Kiedy zaczynają mieszać się gangsterzy, Chyłka jest niemal pewna, że Langer kogoś chroni. Przegrywając apelację, ma tylko 30 dni na znalezienie podstaw do wniesienia kasacji, która jest ostatnią szansą dla jej klienta. Czas ucieka, nowe okoliczności się nie pojawiają, a Kordian zostaje pobity. Dwójka partnerów zrobi wszystko, aby wygrać sprawę i wyciągnąć Langera z więzienia. Pytanie, jakim kosztem.
"Kasacja" to książka dla wielbicieli kryminałów, wartkiej i intensywnej akcji. Doskonale obrazuje prawniczy świat. Zabawne i żywe dialogi.
Według mnie, największym atutem "Kasacji" nie jest fabuła, a jej bohaterowie (choć fabuła bardzo dobra i co najważniejsze, oryginalna). Joanna Chyłka to niezwykle specyficzna postać. Większość ludzi postrzega prawników jako kulturalne i ułożone osoby. Chyłka łamie wszelkie utarte wyobrażenia. Specyficzna, niegrzeczna, bezczelna, przeklinająca więcej niż niejeden facet, ale przy tym piekielnie inteligentna, nieustępliwa, niebojąca się wyzwań. Doskonale odnalazła się w męskim świecie prawników. Kordian ma ciężki orzech do zgryzienia. Nie wiem, czy na jego miejscu, poradziłabym sobie z tak charyzmatyczną patronką.
"Oryński wrócił do gabinetu i zasiadł z powrotem na swoim miejscu.
– Jesteśmy sami – zakomunikował.
– Już ci chyba wyjaśniłam, że nie masz na co liczyć.
– Tak tylko mówię.
Popatrzyła na niego z politowaniem.
– Jesteś dla mnie o dziesięć lat za młody, o pięć kilogramów za gruby i... – urwała, krzywiąc się. – Jakieś dwie klasy za brzydki.
– I co jeszcze?
– I nie jesz mięsa. Prawdziwy facet ma mieć instynkt łowcy, rozumiesz?
– Potrafię zapolować na porządną promocję w Subwayu."
I oczywiście to, co najbardziej lubię w kryminałach - kompletnie nie spodziewałam się takiego zakończenia.
Zapewne nie raz widzieliście porównania Remigiusza Mroza do Johna Grishama. Powiem tylko tyle - moim zdaniem Mróz bije Grishama na głowę. Czytając Grishama, momentami się nudziłam. Tu nie ma miejsca na nudę, a po przeczytaniu, od razu chcesz sięgnąć po kontynuację.
Dodam, że czytałam bardzo uważnie, i jak to ja, próbowałam doczepić się do aspektów prawniczych. Nie było do czego. Kawał dobrej roboty, bo w końcu Pan Mróz jest doktorem prawa.
Nie spodziewałam się, że kiedyś dam 10 polskiej książce. A daję. Chapeau bas Panie Mróz!
Nie zastanawiajcie się, tylko czytajcie!
Ocena: 10/10
Jednak dam kilka fragmentów :)
"Prawniczka uzmysłowiła sobie, że takimi tanimi chwytami nie zmusi go do mówienia. Innymi zresztą też nie. Zwyrodnialec, który zabił młodą dziewczynę i jej chłopaka, a potem siedział wraz z trupami w mieszkaniu przez dziesięć dni, nie był podatny na manipulacje. Nie chodziło o to, że miał mocną psychikę. Taki człowiek żył we własnym świecie, gdzie konwencjonalne metody się nie sprawdzały.
- Dobra, skończmy to pierdolenie - zaproponowała wreszcie.
- Jest jednostronne."
" - Zordon!
Dopiero teraz Oryński uświadomił sobie, że zna ten głos. Obejrzał się przez ramię i zobaczył idącą ku niemu Chyłkę.
- Wołam Cię już któryś raz - powiedziała.
- Mam na imię Kordian.
- Zordon, Kordon, jeden pies - rzuciła. Zbieraj się, jedziemy do klienta. O ile nie zemdlejesz, bo widzę, że już na samą myśl jesteś blady jak trup. Potrzymać Cię za rękę?"
" - Glansujesz te trzewiki po nocach, Reju? - powitała go, patrząc na prokuratorskie buty. - Gdyby połysk mógł zabijać dostałbyś dwadzieścia pięć lat - dodała, osłaniając oczy."
Zdjęcie przepiękne, recenzja genialna! Gdyby nie to, że lekturę mam już za sobą to na pewno Po Twojej recenzji bym po nią sięgneła. Zachęcam Cie teraz do jak najszybszego zapoznania się z "Zaginięciem" :D
OdpowiedzUsuńJa też nie spodziewałam się takiego zakończenia, to był dla mnie duży szok. Już wiele scenariuszy pisałam ale to... Ale co się dziwić, Remigiusz Mróz to mistrz zakończeń :D
Pozdrawiam gorąco kochana :*
Dziękuję za miłe słowa ♡ Oczywiście jak najszybciej przeczytam Zaginięcie. Jestem zawiedziona, bo w Lidlu nie sprzedają akurat tej części, bo już bym czytała :) Racja, zakończenie niesamowite i nieprzewidywalne!
UsuńSłyszałam o tym porównaniu do Grishama, ale nie miałam okazji czytać twórczości tego autora. Cykl z Chyłką uważam za dynamiczny, dopracowany i wciągający czytelnika bez reszty. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńTe porównania wynikają zapewne z prawniczej tematyki ich książek. Grisham to niewątpliwie mistrz, ale moim mistrzem został Mróz :) Zgadzam się z Tobą i również pozdrawiam!
UsuńNie przepadam za kryminałami, ale Twoja recenzja jest bardzo zachęcająca, więc może kiedyś :)
OdpowiedzUsuńZachęcam gorąco! Myślę, że odmiana dobrze Ci zrobi i się nie zawiedziesz :)
UsuńCzytałam ostatnio i bardzo mi się spodobała, więc z chęcią sięgnę po resztę książek tego wspaniałego duetu Chyłka & Zordon. Masz rację w tym, że bohaterowie to naprawdę dobry atut książki! :)
OdpowiedzUsuń